Wielka klęska głodu
Jak mawiają w tamtych czasach było tak mało jedzenia iż ludzie zaczęli jeść korę z drzew i siebie nawzajem. Wszystko zaczeło się w roku 1274 kiedy to po święcie Midinváerne jesienne zbiory okazały się wyjątkowo słabe. Już wtedy było wiadomo, że nie miasto nie będzie miało wystarczającej ilości zapasów aby uzupełnić spichlerze. Kolejnego roku w okolicach grudnia 1275 w okolicach Salfden i Grzywy a następnie całych Złotospadów odnotowano jedne z najgorszych anomalii pogodowych w historii regionu. Zima która nadeszła po nich okazała wyjątkowo śnieżna i potężnie mroźna do tego stopnia iż sądzono że nadeszło zapowiadane przez wieszczów legendarne białe zimno. Zima ustąpiła wraz z nastaniem lata, zabierając ze sobą ogromną ilość ludzkich istnień. W szczególności biedoty całego regionu oraz porzuconych sierot, starców a także zagubionych podróżnych i kupców. Zarówno okoliczne miasta jak i wsie zwyczajne były ciepłych zim nieraz pozbawionych nawet śniegu, do tego stopnia iż w niektórych nieocieplonych chatach w raz z nadejściem wiosny znajdowano zamarznięte całe rodziny. Po lodowatej zimie nastały silne upały, które prawie prawie z dnia na dzień stopiły zimowe śniegi i rozpoczęły trwające wiele miesięcy susze i ataki potężnych nawałnic które spustoszyły zarówno lasy jak i okoliczne pola. Doprowadziło to do zatrzymania handlu jedzeniem i powolnym głodem nawet w bardziej majętnych wsiach, w biedniejszych za kradzież jedzenia ucinano dłonie albo wieszano na stryczkach. Niedługo później w wyniku klęski głodu zaczęły padać trzoda i drób, wtedy właśnie włodarze Saldfortu zdecydowali się na import jedzenia z innych regionów, które podniosły ceny do ogromnych sum. W roku 1276 anomalie pogodowe ustały, jednak skutki ogromnego głodu i nieurodzaju ciągną się przez kolejne dwa lata drenując skarbiec Prynski przez co miasto by wspomóc rolników i chłopów popada w ogromne długi.