Upadły Pensjonat
Pensjonat kiedyś nosił nazwę „Pod wonnym Burzanem” i był gościną dla każdego kupca i przyjezdnego który akurat zjawił się w okolicy. Serwowano w nim wyjątkowo dobre jedzenie, pokoje były czyste i prawie pozbawione pluskiew a gospodarze i obsługa uprzejmi. Często w jego okolicach prowadzono handel wymienny z zagranicznymi kupcami czy to z Koviru czy z Zerrikani, wystawiane były też różnorakie aukcje i prowadzone miejskie wydarzenia. Wszystko pod czujnym okiem Salfdeńskej straży która zajmowała się pilnowaniem porządku i chroniła kupców przed złodziejami i bandyterką. Burzanu doglądał sam Albert Pryn, który trzymał piecze nad wszytkom co działo sie na terytorium Zajazdu traktując to miejsce jak swoje własne miasteczko. Świetność pensjonatu przeminęła jednak wraz z decyzją Ernesta Pryna o wycofaniu się straży z Burzanu tym samym oddając go niejako na rozszarpanie bandzie Rympałka w zamian za odzyskanie jednej z porwanych szlachcianek. Mimo Sprzeciwu Panicza Alberta pensjonat został odcięty od reszty miasta i zostawiony samemu sobie. Zasiedlenie go przez bandytów doprowadziło to miejsce do coraz większej ruiny. Rozkradziony, wielokrotnie podpalony stał się przytułkiem bezdomnych i chorych, wszystkich tych dla których w murach miasta nie znalazło się miejsce. Mimo iż oficjalnie Pensjonat należy do Pryna wiadomym jest jednak iż faktyczną władze sprawują tam ludzie rympałka robiąc tam interesy i próbując się wzbogacić na szantażach, pobiciach i zastraszeniach. Zyskawszy miano upadłego pensjonatu miejsce to zaczęło być przybytkiem nielegalnego handlu narkotykami, paserstwa i prostytucji. Ale też schronieniem dla ludzi wyjętych spod prawa i tych co z prawem mieli już wystarczająco do czynienia.