Wyrok bez procesu

W czwartkowy wieczór zebrała się tłuszcza na placu Wolności w Emersvort. Nawet nadworny czarodziej rozsiadł się wygodnie na krześle, poganiając pucybuta do pracy.

Przy podwyższeniu stała już dwójka skazańców, otoczona strażnikami. Na mocnej belce zawiązano dwie liny, w elegancką i solidną pętle.

Tłum powoli zaczął się niecierpliwić, rozległy się krzyki, aby skazańców w końcu ukarać.

Wtem na owo podwyższenie wstąpiła pani burmistrz i przemówiła do zgromadzonych:

– Niniejszym… za zdradę stanu i liczne konszachty ze zdrajcami pozbawia się Remo de Ragona szlachectwa oraz skazuje na śmierć przez powieszenie. Za szpiegowanie dla wrogiego grodu skazuje się kochanicę ów de Ragona, Rosę, na śmierć przez powieszenie.

Pośród tłuszczy rozległy się pomruki i szepty, naznaczone śladami zaskoczenia. Inni natomiast mówili, że się im należy.

Ktoś krzyknął „Nie”. Lecz cała zabawa dla zgromadzonych zaczęła się, dopiero gdy wprowadzono skazańców na podwyższenie.

Pierwszego wprowadzono mężczyznę. Nie wyglądał dobrze. Wyglądał na zmęczonego i przerażonego. Nałożono mu pętle. Nie szarpał się. Nie sprzeciwiał. Wkrótce było po wszystkim.

Potem wprowadzono kobietę.

– SKURWYSYNY! – krzyczała. Szarpała się, wyrywała. Kopała strażnika, który ją prowadził, aż ten kolegę musiał zawołać, aby mu pomógł. Uwiązali jej kostki, a potem postawili na stołku i pętelkę na szyję nałożyli. Bez zbędnych ceregieli i tu wkrótce było po wszystkim.

Tłuszcza jeszcze chwilę napawała się widokiem, by po chwili oddalić się do domostw.