Wymarsz

Emersvort

Jurdan przywykł do tego, że musi czekać. Najpierw mu się mówi, że ma na łeb na szyję gnać, a potem czekać. Syn chłopa wszak ma gnać, a panicz myśleć, więc czekał.

Od kiedy zjawili się posłowie w Salfdorcie miał dużo więcej pracy: dostarczyć list tu, dostarczyć list tam. Wcześniej pracował tylko dla Pana Horeza, czasem tylko jakąś prywatną pocztę kogoś z rodu Prynów, ale wszystkie oficjalne sprawy wiadomo kto w tym zamku załatwia. A teraz, teraz ma trzech panów. którzy co chwilę coś chcą wysłać. Teraz słał dalej listy. które wcześniej im dostarczono. Zapieczętowane cesarską pieczęcią. Rozległ się huk, odgłos łamiącego się drewna i krzyk złości. Minęła chwila nim po dziedzińcu zaczęli biegać wojskowi. Jednego z nich poznał. Był to ten który odebrał od niego list. Gdy udało mu się go dorwać i dopytać kiedy dostanie odpowiedź, dowiedział się jedynie informacje, że odpowiedzi nie będzie.

– Zwijać namioty! Zbieramy się do wymarszu, raz raz!

– Panie Sierżancie, ale gdzie ten wymarsz?!

– Tobie nie pytać tylko robić! Ale… powiem wam, że jak chcecie dupczyć coś, to się pospieszcie. Na front idą wszyscy! Każda tarcza, każda włócznia będzie teraz potrzebna!

Zarzewie

Jurdan zaraz po kursie do Emersvort, wyruszył do Zarzewia. List miał taką samą pieczęć. Aż bał się, co tam zastanie. Czekał jeszcze dłużej niż w stolicy, ale za to udało mu się wyżebrać grochówkę, którą robiono dla straży. Jurdan lubi grochówkę i nawpierdalał się tak, iż bał się drogi powrotnej. Gdy wejdzie w szybki kłus, to może się porzygać. Tym razem była odpowiedź. Mina człeka, który przyniósł list była sztucznie spokojna, a Jurdan dobrze wiedział, iż wcale to nie znaczy, iż wieści były lepsze. To, że dziś niebo jest spokojnie, nie znaczy, że jutro nie będzie burzy.

Polna

– Co wy robicie?! Gdzie ten wymarsz?! Z czyjego rozkazu?!

– Z rozkazu Thorrena znad Miedzy. Wszyscy jego podwładni mają się wycofać z frontu do domów.

– Jakie wycofać?!

– Mości Thorren wysłuchał swoich ludzi, szlachty oraz prostego chłopstwa, które wprost wyraża niechęć do wojny. Odmawia dalszego wspierania Diuka w tej niekończącej się wojnie.

– TO ZDRADA! Nie pozwolę na to! Poniesiecie tego konsekwencje!

– Proszę mi nie grozić, zwłaszcza pustymi groźbami.