Wojna i handel

Z siedzimy Prynskiej wyszedł zarządca zamkowy, a zaraz za nim bogato ubrany kupiec.

-Dobrze móc znów robić interesy w tak niepewnych i zdradliwych czasach- powiedział kupiec zakładając na głowę aksamitny kapelusz z pawim piórem.

-Zgadzam się w pełni, Szlachetny Panie, i w imieniu gospodarzy raz jeszcze za wizytę dziękuję.

Elegancki kupiec wsiadł w bryczkę zaprzęgniętą w rasowe białe konie. Nim odjechał spojrzał na stajennego który koniom wrzucał pociętą słomę do boksów. Zaraz to zwrócił się do zarządcy.

-Pamiętajcie o naszej umowie, konie co czwartek będą na handel w waszej stajni ale, warunki musza mieć takie jak u nas na hodowli, najlepsze boksy siano i pasze a no i od chłodu osłonę, przeto to są cenne zwierzęta.

Zarządza pokiwał głową z powagą na twarzy- O nic nie trzeba się martwić wszystko zamek zapewni byście mogli swojego kupca tu przysłać, a nawet i sam szlachetny Pryn opłaci mu kwaterę na noc aby i on godziwie spał jak wasze konie. Ten z piórem na czapce głową pokiwał i dłonią znać dał by powóz ruszył. Zarządca zamkowy patrzył jeszcze chwile za odjeżdżającym, po czym kroki skierował w stronę stajni… zostało jeszcze sporo do zrobienia tutaj.

[…]

Zarzewie

O świcie przez miasto przebiegł wrzask i szczęk mieczy. Mieszkańcy Grzywy, którzy wyszli nad ranem z domostw teraz wracali przerażeni z powrotem do nich. Odgłos walk na początku pojawił się we wschodniej części twierdzy – strażnicy ruszyli, aby wesprzeć tych którzy tam stacjonowali. Chwile później od zachodu również podniosły się krzyki a bramy miasta zostały otworzone. Czarne oddziały, niczym fala, zaczynała zalewać ulice twierdzy z dwóch stron równocześnie. W mieście zapanował chaos, płacz i rozpacz.

Mon aep Bedyhm stał na dziedzińcu zamku upewniając się, że wszystko przebiega zgodnie z jego rozkazami. Ci którzy poddali się podczas walk aktualnie byli zamknięci pod kluczem. Dla części z nich wyznaczono już pracę w tutejszej kopalni srebra w celu pozyskania tego cennego surowca w celach spłacenia części kosztów walk. Dowódcy, szlachta jak i sam władca – Steffron II, z zachowaniem wszelkich ustalonych zasad, byli przygotowywani do drogi podróży do Emersvort. Gońcy ruszyli pędem, gdy tylko bramy zamku zostały zdobyte a ci co się bronili zaczynali składać broń. Nieśli wieści o zwycięstwie jak i prośbę o przysłanie statków do Grzywy. Nikt nie planował męczyć szlachetnie urodzonych niewygodami jazdy konnej do Emersvort.

Pobliskie punkty, gdzie sprawowano wszelaką władzę, starannie były przeszukiwane w poszukiwaniu ważnych informacji – stos papierów i dokumentów tych, którzy służyli w wojsku, w straży czy taż chętnie współpracowali z tutejszą władzą, rósł z każdą chwilą. Mimo, że walka z Grzywą została zakończona – sama wojna nie zostanie zakończona dopóki każdy działający czynnie agent, żołnierz czy strażnik nie zostanie sprawdzony i odpowiednio „wynagrodzony”.

[…]

Wraz ze wschodem słońca pod pensjonat Burzański podjechał kupiec hurtowy, a zaraz za nim w bramę miejską ruszyła karawana wozów kupieckich. Minęły one bramę miejską i skierowały się na główny plac , wozy z towarami ciągnęły się za sobą powoli przeciskając przez wąskie uliczki miasta.

-Gdzie tu się rozstawić panie Strażnik! – Jeden z handlarzy zeskoczył z paki wyładowanej po brzegi dobrami.

– A tutaj polecili, stanowiska już gotowe, można się rozkładać – wskazał na stoły porozstawiane na placu.

Za niedługo po karawanie na dziedziniec wjechali parobkowie prowadząc do stajni ogiery i klacze maści różnej. Następnie gdy już miejski zegar dwunastą miał wybijać na plac wszedł mężczyzna o oczach złotych jak bursztyny i gębie szpetnej od blizn. Spojrzał na zegar a źrenice zwężały mu się nienaturalnie.

-Może w końcu coś lepiej zarobię, w tych pojebanych czasach – popatrzył po ciekawskich mieszkańcach którzy tłumie zebrali się zobaczyć co się dzieje.

Tak oto otwarto codwutygodniowy targ dóbr wszelakich i towarów różnych. A gwar wymian, targów i ploteczek miejskich niósł się po sennych uliczkach miasta aż do końca dnia czwartego.