Wiadomości jak zawsze z pierwszej ręki!

Wiadomości jak zawsze z pierwszej ręki!

Właśnie wczoraj i dzień wcześniej miały miejsce dni turniejowe z okazji urodzin Syna, miłościwie nam panującego Baroneta Ernesta Pryna. Na obchody turniejowe dnia pierwszego przyjechała delegacja wielu szlachetnych rycerzy narodowości różnych. Pojedynki były zaciekłe i wyrównane, jednak szczególną uwagę przykuwał jeden z uczestników. Okrzyknięty jako czarny rycerz! Ów szlachetny mąż powalił konkurentów swoich z zachowaniem wszelkiego taktu i honoru walki. A nagrodę jaką otrzymał zgodnie tak, jak tradycja nakazuje przekazał damie na szlacheckiej trybunie. Czym zaskarbił sobie serca tłumu! Po pojedynkach rycerskich odbył się turniej łuczniczy. Do rywalizacji stanęło pięcioro uczestników. Mimo nie sprzyjających warunków pogodowych uczestnicy osiągnęli wspaniałe wyniki, widać było że w konkurencji wzięli udział jeno zawodowcy.

Cytując jednego z uczestników „Jak wiater to cienżko trafić” Z czym nasza redakcja się w pełni zgadza. Po konkurencjach kapela muzyczna grała aż do białego świtu. A i nawet nie było nikogo kto by dawał w szyje za bardzo, wszystko było z taktem i umiarem jak przystało na tak wzniosłe wydarzenie.

Dzień następny obfitował w atrakcje artystyczne. Do miasta zawitała trupa teatralna „Zabłądzone dusze artystów” znana także jako niebieskie kaftany. Wystawili oni sztukę pod nazwą „Miłość bezwarunkowa” Opowiadająca o losach zakochanego krasnoluda oraz dziewki piorącej ubrania w rzece. Zdradzać nie będziemy szczegółów jednak tak dobrze publika przyjęła spektakl, że oklaskom końca nie było a i sama szlachta dołączyła się do zachwytów. Zaraz po teatrach na scenę weszła długo oczekiwana Bardka „Przepiórka” znana w tutejszych stronach z skromności, ale i z wielkiego talentu muzycznego. Zaprezentowała jedną z jej słynnych ballad inspirowanych walkami oraz życiem na froncie.

Po jej występie kwiaty ścieliły scenę grubą warstwą, a i po występie owa artystka została zaproszona na prywatne występy na dwór barona. Ostatnim gwoździem programu dnia drugiego były pojedynki tutejszych wojów. Co prawda nie szlachetnych, ale oglądać było co. Po małych zawieruchach kto z kim walczyć ma. Dzielni wojowie stoczyli zacięte pojedynki o chwałę i sławę. Zwycięzcę nagrodzono złotym wieńcem oraz łaskawym okiem samego Szlachetnego Pryna, a i dostał ogromne wiwaty publiczności…

~Wycinek z gazety „Przewodnik Salfdeński”