Przygotowań ciąg dalszy

Szósty dzień tygodnia był pełen roboty dla miejscowych mieszkańców. Trzeba było dokończyć zagrodę dla koni. Okazało się, że i drugą, mniejszą trzeba zbudować dla egzotycznych zwierząt, gdyż zraz podjechały wozy spóźnionych kupców z południa.

W godzinach wieczorny zaczęło się robić tłumnie. Zjeżdżali się mieszkańcy pobliskich i dalszych miast, wsi i miasteczek. Krótko przed czasem rozpoczęcia licytacji na świeżo wybudowany podest wszedł młodzieniec niezgorszej urody, odziany w zieleń i złoto.

– Szanowni państwo! – rzekł do tłumu, uśmiechając się serdecznie. – W imieniu mego ojca, pana tych ziem Ernesta Pryna pragnę państwa serdecznie powitać! – jakiś pijaczyna przerwał mu wywód, lecz zraz podszedł do ów zniecierpliwionego mężczyzna w zielonym kapturze i uspokoił go. – Mój ojciec postanowił zaprosić kupców południowych ziem na nasz teren. Dla was, moi drodzy. Postanowił urządzić aukcję, na której będą licytowane najczystszej krwi rumaki, rzadkie rumaki. Ponadto… – tu już zrobił teatralną pauzę, omiótł wzrokiem zgromadzoną publiczność. – Jeśli jakiś miejscowy rzemieślnik ma w swym warsztacie rzadkiej jakości wyrób i chciałby go wystawić na aukcję… Może zgłosić się do licytatora bądź jego asystenta. Termin zgłoszeń upływa jutro o godzinie 18:00. – znów przerwał na chwilę swoje powitanie. – Gdyż… moi drodzy… Nasza aukcja będzie trwać DWA DNI! Tak! Dwa dni! Program przewiduje, iż dzisiaj będą licytowane rzadkie okazy zwierząt. Lecz jutro rzemieślnicze wyroby… i inne przedmioty. – tu uśmiechnął się tajemniczo do tłuszczy. – Zatem oddaję głos Anzelmowi. Licytatorowi, który poprowadzi dzisiejszą aukcję! – uśmiechnął się raz jeszcze, po czym zawinął szeleszczącą pelerynę i zszedł z podestu.

Rozpoczęła się licytacja.