Obcy we wsi

Sielski spokój we wsi Studnica został przerwany obfitującymi w emocje wydarzenia, jakich miejscowi nie uświadczyli nawet podczas festynu nocy kupalnej. Rozprawiali o tym wszyscy od miejscowych sadowników, po baby we wsi, które niczym kwoki gdakały pomiędzy sobą wyraźnie poruszone. -Ja ci Edek mówię, wieczór inwentaryzacji był i krzątamy się z magazynierem

-No ale tak od razu napaść? Postrzelić z łuku tak przy ludziach…

-Słuchaj, nie wiem o co szło… Ten blondas jakiś nerwowy, nietutejszy i widać coś nim miotało. Może wciągnął coś, choć nie wyglądał na takiego. Czyściutki i wypielęgnowany taki.

-Ale w rzyci to mam! Opowiadaj czy rozkradł co i czemu ustrzelić chciał Zenka jakby ten jaką kuną był co mu kurniki przetrzebia?

-No siedział taki nerwowy, przyglądał się Zenkowi jak z litami tych dóbr skrupulatnie podliczał i głowił się a wiemy że mu to idzie długo bo poza liczeniem jabłek to on… Tak sam wiesz.

-Ehe… No i?

-Hem, siedział, siedział i nie wytrzymał. Zerwał się, po łuk sięgnął i strzelił do niego, ot co! A Zenio nasz drąc ryja wybiegł po straż, poruszenie i każdy patrzył co się u licha dzieje… Tamten blondas na konia wskoczył, pośpiesznie pogalopował gdzieś na północ, może do Polnej. Nie wiem… Tak się owak, nie skradł nic. List gończy wystawili ale cholera wie za kim tak naprawdę.

-A to durny ćwok! Dobre że chociaż nikomu nic się nie stało. Trza tych na Polnej ostrzec!