-…Panowie, to nasze ostatnie pchnięcie! Dzisiaj skończymy ten koszmar! – krzyknął mężczyzna w czerwonym kapeluszu
-Sierżancie boję się. – odpowiedział chłop ustawiony na barykadzie
-Ech, szeregowy. Nie dziwię się… Ale nie obawiaj się, bowiem zobacz z kim jesteśmy! Już raz monstrum powaliliśmy wspólnie, dzisiaj nam się uda. Moi ludzie nie zginęli na darmo. Wygramy, czuję to!
Na barykadach i arenie stanęło mrowie chłopa. Strażnicy, szlachta, zaciężni, wszyscy w jednym celu. Ciemności, smród i smutek biły zewsząd, nadzieja była marna, ale dalej tląca się w sercach ludzi. Sierżant miał plan… plan, który według niego prowadził wyłącznie do zwycięstwa. Nie miał zamiaru nie wykorzystać ich przewagi, musiał działać.
Poczwara wywabiona poprzednio przez nieudaną akcję straży kręciła się teraz na górnym piętrze problematycznej jamy. Ochotnik był gotowy, wiedział co ma robić i znał konsekwencje niepowodzenia. Pot i strach dusiły ludzi jak suchy kawał chleba przechodzący przez przełyk. Wnet rzucony został rozkaz, to już czas. Ochotnik zniknął szybko w czerni szybu. Klekot żelastwa stał się nadwyraz słyszalny.
-BIEGNIE! – krzyknął jeden ze strzelców
Natychmiastowo wojownicy ustawili się w formacji. Rozpoczęła się walka. Monstrum rzucało się, wyło i raniło stojących najbliżej. Salwa strzał zasypała szybko potwora. Miecze, topory i halabardy cięły jego mięso niczym obrabianą świnię.
-PANOWIE, UGINA SIE! – rzucił mężczyzna w czerwonym kapeluszu
Monstrum padło. Tak się wydawało. Po chwili ciszy jednak kałuża mięsa i śluzu zaczęła ponownie atakować.
-JAK TO KURWA ŻYJE?! – ponowie zawołał ten w kapeluszu
Młoty poczęły miażdżyć i dzielić atakujące pozostałości. Wojownicy poczuli się słabi, wszyscy z palącymi wnętrznościami od trucizny i innych obrażeń. Walili jednak z całej siły i mocy jaką mieli. Kiedy zmora została wprasowana w ziemię dowódca podniósł miecz, wiedział już, że od tego momentu rozpocznie się nowa era dla całego Saldfort.
[…]Uniwersytet Saldforcki
Wykłady znanego potworoznawcy:
Informujemy studentów oraz niezależnych słuchaczy i gości, że w dniu 03.01 o godzinie 20:00 odbędzie się jak co roku gościnny wykład profesora z Oxenfurtu. W tym roku gościmy Profesora Nadzwyczajnego Doktora Larysa aep Dernitewe z specjalizacją potworologia oraz znawstwo koniunkcji. Jest to szanowany na całym kontynencie, a szczególnie w naszym gronie profesor oraz jest on autorem wielu książek powiązanych ze specjalizacją. Jego odkrycia oraz doświadczenie szanowane jest nawet przez mistrzów miecza zwanych wiedźminami. Serdecznie zapraszamy każdego zainteresowanego, wykłady są opłacone dzięki funduszom miłościwie nam panujących Prynów.
[…]Saldsten
Właśnie miało się ku zachodowi gdy pod areszt w Saldsten podjechała garstka konnych. Nim strażnik cel zdarzył się podnieść, do środka weszło trzech zakapturzonych na zielono ciągnąc za sobą dwoje obitych i związanych więźniów.
-A ci to co? – poprawił słomianą czapkę którą zwykł się chronić i przed słońcem dziennym i przed krytycznym wzrokiem mieszkańców.
-Złapaliśmy ludzi Rympałka, chcieli na Dworki jechać -jeden ze strażników szarpnął więźnia, który po raz kolejny bezskutecznie próbował uwolnić ręce – Złapał ich nasz oddział jak na patrolu byliśmy. Się kurwy przeliczyły jak myślały że w dzień wieś najadą.
Chłop w kapeluszu tylko kiwał głową, nie zwykł się niczym przejmować innym niż burczeniem brzucha oraz nasłuchiwaniem tykania małego zegara.
-Dajcie ich do celi i ju – mruknął.
-Tymczasowo tu zostają, pewno jutro na szafot pójdą. Jak już góra postanowi co z nimi zrobić. Pilnujecie ich do tego czasu i nie spuszczajcie z oka. Nasi ludzie zostaną co by pilnować żeby ci nie spierdolili.
Starszy chłop pokiwał głową i położył nogi na blacie jak zawsze nie specjalnie zainteresowany światem w koło.
-To będę ich pilnować- Czapkę na oczy nałożył i oczy zamknął ziewając mocno. Strażnik patrzył się jeszcze przez chwile na ten obraz lenistwa i ignorancji, następnie skinął do swoich z poważną miną i wyszedł.