Długie noce

W godzinach nocnych, na ulicy kruczej, okolicznych mieszkańców z snu wyrwały krzyki. Ci od razu do okien podeszli, wyglądając przez nie na ulice. Niektórzy z nich, ci odważniejsi, wyszli z domów. Wtem straż przybiegła. zaraz kolejni strażnicy i jeszcze kolejni. W końcu i jakiś rycerz w rynsztunku bojowym na miejscu sie zjawil. A skryte promienie dopiero budzącego się słońca, zaczęły rozświetlać miejsce tragedii. Były to ciała 3 dobrze uzbrojonych strażników, zmasakrowane i rozwleczone po całej długości ulicy.

Tego samego dnia, wczesnym popołudniem, przez bramę wschodnia, przyjechał konno posłaniec, galopem wręcz, widać że spieszno mu było. Minął bez słowa straż która już z daleka otworzyła mu bramy a on sam udał się w kierunku zamku, tylko nieznacznie zwalniając w ulicach miasta.

Kiedy promienie słońca, zaczęły powoli zanikać na horyzoncie, jeszcze w swym ostatnim blasku muskając dachy budynków, kolumna wojska stanęła u bram miasta. Miecze, piki, halabardy, łuki i kusze poprzeplatane ciągniętymi przez konie wozami zaopatrzeniowymi, A za nimi oddziały kawalerii w pełnym rynsztunku. gwałtownie weszły do miasta. Na ulicach zapanował chaos.