Archive by Author

To już jest koniec… nie ma już nic…

Kochani gracze,
Niniejszym ogłaszamy, iż TC zamknęło swoją działalność z dniem 30 września 2023 r.
Decyzja ta została podjęta jednogłośnie przez ekipę.
Niestety wykruszanie się obecnej ekipy (życie, kochani, życie nas dopadło) spowodowało podjęcie takiej decyzji.
Dziękujemy wszystkim graczom za przednią zabawę oraz zaangażowanie w fabułę TC.
Osobiście chcę podziękować również ekipantom, którzy odwalili kawał dobrej roboty, za wkład w rozwój i działanie serwera, którzy angażowali się w rozgrywkę graczy oraz pilnowali porządku na serwerze. Dziękuję również skrypterowi, który dzielnie nas wspierał, dokonywał zmian w mechanice i naprawiał błędy niezwłocznie.
Nie wykluczamy w przyszłości powrotu do Srebrogórza, jednak na chwilę obecną jest to niemożliwe.
Jeszcze raz dziękujemy <3
Ekipa TC

Tak! Mamy to!

Kochani 🙂
Tym, którzy mają zatwierdzone podania zostały wysłane loginy i hasła na maila 🙂
Już o 18:00 można się logować!
Mamy nadzieję, że tak samo jak my nie możecie się doczekać! 😃
Do zobaczenia podczas rozgrywki!
Ekipa TC

WSTAJEMY! UP!

Kochani Gracze!
W dniu jutrzejszym o godzinie 18:00 jest UP serwera!
Tym, którzy nie poprawili podań przypominam o edycji swej koncepcji i o ponownym jej wysłaniu, inaczej nie zostanie utworzone konto.
W tym momencie są tworzone konta, tak więc jutro około południa każdy, którego podanie zostało zaakceptowane otrzyma login i hasło.
Do godziny 18:00 nie będzie możliwości zalogowania się na serwer.
Pozdrawiamy!
Ekipa TC

CHANGELOG NR 4

Kochani Gracze!

Z przyjemnością udostępniamy kolejny changelog 🙂

CHANGELOG NR 4
– zostały zakończone testy nowego systemu craftu;
– zostały zakończone testy zbroi i broni;
– dostosowano ilość półproduktów potrzebnych do wykonania danego przedmiotu w oparciu o nowy system craftu;
– dodano kilka nowych itemów możliwych do produkcji przez crafterów;
– zwiększono wagę w torbach, sakwach i paskach, aby były bardziej użyteczne;
– zwiększono ilość użyć wywarów i barwników;
– narzędzia wydobywcze nie będą już miały ilości użyć, ale będą się psuć podczas pracy i będzie można je naprawiać;
– zwiększono wartość złota i srebra – będzie to towar bardzo luksusowy, dla bogatych.

W trakcie:
– system chorób + nowy skill „Medycyna”– zostanie wprowadzony kilka tygodni po UPie, aby nie zamęczyć świeżaczków, szczegóły podamy wraz z właściwym changelogiem;
– dostosowywanie cen produktów u npców w oparciu o zmiany w systemie craftu;
– dostosowanie lootu z mobków do nowej ekonomii;
– wprowadzenie możliwości zbierania sadzonek z ziół, warzyw i owoców;
– wprowadzenie możliwości sadzenia ziół u zielarza, warzyw i owoców u rolnika;
– wprowadzenie możliwości hodowania zwierząt.
– rozszerzenie mapy o nowe, grywalne tereny – nowe tereny wciąż są w trakcje budowy z uwagi na niedobór budowniczych. Sytuacja się znacznie polepszyła, więc niedługo po UPie zostanie udostępniony dla Was nowy obszar na mapie.
Są to zmiany, które nie mają wpływu na rozgrywkę postaci w pierwszych kilku tygodniach gry, stąd zostaną wprowadzone po UPie, gdy narybek już się trochę skoxa.

Zapraszamy do składania podań!

KIEDY UP??

KOCHANI GRACZE!

Zapewne zachodzicie w głowę kiedy UP?
Docelowo miał być 26 maja 2023 r. Jednakże z powodu licznych testów i poprawek do zrobienia został przesunięty na 2 czerwca 2023 r.

Tak więc składajcie podania! Czasu coraz mniej!

Zapraszamy serdecznie!

Ekipa TC

ZBIERAMY PODANIA

Kochani gracze!

Z przyjemnością informujemy, iż na naszą stronę zostały wrzucone zaktualizowane wydarzenia fabularne! Co za tym idzie…

Od 8 maja zapraszamy do składania podań na postaci!

Wreszcie możecie się zagłębić w nową historię i wydarzenia oraz dostosować swoje przyszłe postaci do rozgrywki! Te osoby, które już wysłały podania proszę o ich zaktualizowanie w oparciu o bieżącą historię świata.

Jak widać, coraz bliżej UPa! Dokładną datę podamy w ciągu kilku najbliższych dni!

Zostało jeszcze sporo pracy, więc ponownie zapraszam chętnych budowniczych do pomocy!

Ponadto wprowadzamy nabór na GMa! Każdego chętnego uprasza się o wiadomość prywatną na discordzie bezpośrednio do Wiśni!

CHANGELOG NR 2

Kochani gracze,

z przyjemnością informujemy o zakończeniu kolejnego etapu prac mechanicznych. Oto, jakie pojawiły się zmiany:

– został ukończony system nowego craftu, rozpoczęto testy w celu optymalizacji;

– został ukończony rework zbroi, rozpoczęto testy w celu optymalizacji;

– ponownie wprowadzono zielarstwo;

– wprowadzono umiejętności wspierające umiejętności wydobywcze, przykładowo górnik, który ma kowala, bądź druciarza dostaje bonusy do wydobywania, podobnie ma się sprawa z rolnikiem, który ma kucharza bądź alchemię itd.;

– wprowadzono poziomy kamieni szlachetnych oraz biżuterii; im czystszy kamień, tym on sam lub biżuteria, która go zawiera, ma większą wartość;

 Dodatkowo informujemy, iż wciąż trwają prace na mapie. Każdego chętnego budowniczego przygarniemy, więc zapraszamy!

CHANGELOG NR 1

KOCHANI GRACZE! ❤
 
Z przyjemnością udostępniamy wam zmiany, jakie już zostały wprowadzone na serwer 🙂
– utworzono nowe silniki AI, aby zróżnicować zachowanie przeciwnikow;
– dodano nowe umiejętności specjalne potworom oraz silnym wrogom;
– stworzono rozbudowany system rzemieślniczy, opierający się na wielokrotnej pracy nad jednym przedmiotem, dający wielokrotnie gain podczas tworzenia jednego przedmiotu;
– wprowadzono ułatwienia dla postaci grających czarodziejami.
Informujemy również, iż wciąż trwają prace nad dalszymi zmianami, nad fabułą główną świata oraz te związane z rozbudową mapy. Będziemy informować na bieżąco 🙂
 
Serdecznie pozdrawiamy,
Ekipa TC

Ludzie! Zejdźcie z drogi, bo…

Goniec przybył do stolicy cesarstwa długo po zmierzchu. Plac Tysiąclecia w świetle latarni prezentował się jak zwykle imponująco – może to wpływ wyjątkowej architektury, a może złej sławy, jaką temu miejscu nadały publiczne i jakże efektowne egzekucje, których tu dokonywano. Późna pora i zmęczenie pobudzały wyobraźnię. Owszem, mówi się, że za złe nowiny nie zwykło się winić posłańca, ale kto by tam dawał temu wiarę, zwłaszcza jeśli wieści są naprawdę niedobre.

Goniec nie znał co prawda treści listów, które niósł właśnie do rąk własnych jednego z marszałków, ale na trakcie z Cintry to i owo obiło mu się o uszy. Doskonale wiedział, że wojna domowa w Srebrogórzu, choć z punktu widzenia całego Cesarstwa mogłaby zdawać się mało istotna, to dla pewnych wpływowych mężów stanu jest wręcz solą w oku. 

„Od wysadzenia Nilfgaardzkiego Domu Kultury nie minął nawet rok a Emersvort zdaje się być w coraz gorszym stanie” – pomyślał, przemierzając kolejne stopnie wijące się stromo ku szczytowi wysokiej wieży. „Najpierw jakieś zamieszanie z nadwornym czarodziejem, który ponoć ścigany był listem gończym i ukrywa nie wiedzieć gdzie. Pewnikiem wszystko przez ten wielki kamień z nieba”. 
Kolejne stopnie forsować było coraz trudniej, to i dech łapiąc na półpiętrach, goniec fantazjował dalej, o czymże to jeszcze mogła być mowa w owych listach. 

„A może to wszystko przez elfy? Długo tam trwały zawieruchy. Dzielnica nędzy, potem i getto w jej sercu… Wpierw małe starcia, prowokacje aż w końcu musiało się tak skończyć. Nieludzie chwycili za broń, wygnały swoich sąsiadów, pomordowały ludzką biedotę a na odpowiedź nie trza było czekać długo. Łunę na niebie to i sam widziałem – pewnie z pół miasta poszło z dymem tej jednej nocy. Ta, to na pewno o elfach mowa. Bo o czym innym?” – pomyślał biorąc się do pokonywania ostatniego już piętra.

„Wszak… szkurwa, ale tu wysoko! Wszak, to przez nieludzi sam Diuk Jan wprowadził w stolicy Srebrogórza stan wyjątkowy i kazał ściągnąć z frontu część armii. Straż miejska bezradna, a bo i kretyni sami, to wiadomo – wojsko musi zrobić porządek. Pytanie jak odpowie Zarzewie i lojaliści Steffrona. Karty dobrze im się ułożyły. Ech, zagrałbym w gwinta” – pomyślał jeszcze, gdy gwardzista zastukał do drzwi prywatnej komnaty marszałka, by zbudzić adresata listów i którąś z jego licznych kochanek. 

Goniec do myśli o gwincie wracał potem dość często. Łudził się, że przysługiwać będzie mu ostatnie życzenie skazańca, że może nadarzy się okazja do ostatniej partyjki. ale marszałek widać na tyle był lekturą rozzłoszczony, że gniew nie przeszedł mu do świtu, kiedy na Plac Tysiąclecia prowadzono gońca i cztery okazałe karosze…


Mniej więcej w tym samym czasie zupełnie inny goniec, w zupełnie innym miejscu odwrócił się na obcasie po rozkazie “odejść, szerokiej drogi”. Drogę przed sobą w istocie miał długą, jednak wynagrodzony dyskretnie wręczonym mieszkiem postanowił przed wyruszeniem w trasę odpocząć. Nic nie nadawało się na to lepiej jak jedna z przygranicznych gospód. Najlepiej taka prowadząca dodatkowo zamtuz – stęsknił się bowiem za żoną wielce, więc kobieca dłoń z pewnością przyniesie nieco ulgi.

“Kto by się spodziewał… “ – pomyślał i pieszczotliwie poklepał strudzonego gniadosza po wysokim kłębie. – “Że ta nieduża Grzywa tak zajdzie za skórę władzom w Emersvort. Niby walczą o swoje, ale i przy tym wybijają “własnych” ludzi, posyłając ich na rzeź jak wieprze. No bo przecież jak inaczej nazwać te liczne ataki terroru, nawet na cywilach północnego pochodzenia? Albo chociaż samobójczą szarżę pod oblężonym Dorzeczem, której dowodził sir Albert de Morrow, zwany przez żołnierzy “Świstakiem”? “Świstak” przeżył, bo przyglądał się jedynie ze wzgórza rozgrywającemu się w dolinie dramatowi.”. Goniec samodzielnie oporządził wałacha po wprowadzeniu go do stajni. Znał własnego konia lepiej niż śliczną żonę i lepiej wiedział czego mu trzeba, zatem nigdy nie korzystał z obsługi stajennych. Dopiero po zostawieniu rzędu w depozycie zalecił dalszą opiekę nad zwierzęciem któremuś z chłopców. Stopy same poniosły mężczyznę do “Rozważnej i Romatycznej”, wobec czego uśmiechnął się pod nosem.

– “Czy na pewno tak samo rozważna – jak czytanie cudzych listów – była decyzja Enillydów o szukaniu sojuszników, na dodatek tak dalekich i niepewnych jak Dom Księżyca? Ten stary ród słynął z nieobliczalności, a już na pewno z brutalności.” – Goniec odpiął sprzączki pasa, który zarzucił sobie na ramieniu dla oszczędzaniu na czasie. Poluzował też wiązanie koszuli, aby szybciej zrzucić ją z grzbietu. – “I jeśli wierzyć tym doniesieniom, niepotwierdzonym jeszcze przecież, to Adalia w niedługim czasie albo przywdzieje suknie ślubną, albo dorzuci kolejnego narzeczonego do wdowiego wianuszka.” – i był to moment, w którym mężczyzna uznał, że wyjątkowo dziś nie poprosi o rudą dziwkę.


W przeciwieństwie do feralnego gońca my żyjemy i mamy się dobrze, zupełnie jak ten drugi. Wydarzeń fabularnych przez ostatnie miesiące było wiele, podobnie jak i większych i mniejszych zmian technicznych, o których w ogóle i szczególe przeczytać możecie na naszym kanale Discord na który niniejszym zapraszamy. Tajemnice Cintry nadal czekają na odkrycie.

Błogosławieni pokój czyniący

Boyko nie dbał już o ostrożność. Po prostu gnał przed siebie na złamanie karku. A ledwie wczoraj siedział spokojnie na ławce przy Pasażu Enillydów, patrząc na ciągnącą się do punktu werbunkowego kolejkę chętnych. Rekrutacja przebiegała w najlepsze. Co chwila ktoś wychodził, dzierżąc dokumenty z przydziału. Jeden do piechoty, drugi do zaopatrzenia, kolejny do łuczników. Szeroko zakrojona rekrutacja nie pozostawiała złudzeń. Wróg się zbroił. I jeszcze trochę mu zejdzie, zanim z tych rekrutów powstania jakakolwiek sensowna siła uderzeniowa. Jednak teraz pędził, nie dbając o smagające go gałązki drzew. Dziś nie dbał również za bardzo o wierzchowca. Miał jedynie nadzieję, że koń wytrzyma. Przez tych kilka lat wspólnej służby zdążył się przywiązać do gniadego wałacha, dlatego ilekroć zmuszał go do trzymania szaleńczego tempa, czuł nieprzyjemne ściskanie w żołądku. Ale nie dziś. Raz jeszcze odwrócił się kontrolnie, aby sprawdzić, czy nikt go nie goni. Nie gonił. Całkiem możliwe, że nikt w ogóle go nie zauważył, choć w cuda nie wierzył. Ledwo co uniknął spotkania z kolumną Czarnych, gdy musiał przeciąć główny trakt. Dlatego teraz zmuszał konia do morderczego biegu po wąskich, leśnych ścieżkach, znanych tylko nielicznym zwiadowcom i kłusownikom. Miał, być może, jeszcze godzinę. Godzinę na to, by dotrzeć do Dorzecza i ostrzec Donala przed zbliżającą się grupą nieprzyjaciela.

pięćdziesiąt trzy minuty później

Koń potężnie robił bokami. W zasadzie nie miało to już większego znaczenia. Boyko stanął na niewysokim wzgórzu, pod osłoną drzew. Przed sobą miał doskonały widok na Dorzecze. I na mrowie ludzi pod sztandarami Robyna ze Studnicy oraz Germota z Okola. Szczelnym kordonem otaczali wieś i zamek. Jedna z chałup była nadpalona, ale reszta stała nietknięta. Załoga zamku musiała zdecydować się na ryzykowny wypad za mury, bo kilkanaście trupów leżało nieopodal linii oblegających. Wojacy Robyna wspierani przez niewielki kontyngent Czarnych najwidoczniej dali sobie radę z kiepsko zorganizowanym kontratakiem.
-Skurwiel dopiął swego – mężczyzna rzucił pod nosem, patrząc na blisko dwumetrowego olbrzyma o gęstej brodzie, który radośnie pozdrawiał swoich podkomendnych, przechadzając się między oddziałami.
Boyko stał ze ściśniętym gardłem. Ciężkim spojrzeniem obrzucił teren przed sobą. Zaczęło się szybciej, niż się spodziewał. Szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Jakim cudem nikt nie zauważył, że Vadenkamp szykuje atak? Jakim cudem błyskawicznie przerzucono wojska, nie pozostawiając żadnego czasu na reakcję? Czy ten oddział, który tak rozpaczliwie starał się przegonić, to po prostu dodatkowe siły strzegące sprzętu oblężniczego? Nie miał złudzeń, a w cuda przecież nie wierzył. To był doskonale zaplanowany i przeprowadzony atak. A co za tym idzie, wróg zapewne nie wypuścił nikogo poza linię oblężenia. Spojrzał jeszcze w niebo. Były tam. Ciemne kształt leniwie zataczały koła nad obozem oblegających. Jeden z nich runął nagle w kierunku czegoś znacznie mniejszego. Dokładnie tak, jak się spodziewał – sokoły. Łączność została odcięta.
-Wytrzymaj jeszcze trochę, przyjacielu. Jeszcze odrobinę – wspiął się na wierzchowca, który zarżał w cichym proteście, po czym trącił go piętami. – Musimy go ostrzec, mój drogi. Zarzewie nie jest tak daleko. Dasz radę. To być albo nie być dla Dorzecza. Diuk Steffron musi się o tym dowiedzieć jak najszybciej.

***

Młody Oktawian prowadził swą klacz blisko długiej kolumny uchodźców, która dotarła już niemal do granicy Grzywy. Przeprawa przez rzekę była trudna, bowiem dziesiątki Nordlingów niosło ze sobą dorobki życia spakowane w kilka worów. Nieliczni prowadzili juczne konie, co wcale nie ułatwiało sprawy, bo masywne bestie grzęzły w mieliźnie. Musieli obrać okrężną drogę, aby trzymać się z dala od głównego traktu. Tak zadecydował brat Aleksander Vengenberski zwany Cyklopem, który prowadził uchodźców odkąd tylko opuścili Emersvort. Oktawian uznał to za niepotrzebne utrudnienie, bo przecież nawet Nilfgaardczycy nie zaniżyliby się do atakowania bezbronnych pielgrzymów, mimo że towarzyszyli im Rycerze Zakonu Białej Róży. Rycerze byli bowiem gośćmi sióstr Melitele w klasztorze przy Emersvort.

Kolumna podróżowała południowym szlakiem i w końcu miała wrócić na właściwą sciężkę odbijając na wschód, jednak po drodze znajdowało się Dorzecze, które od kilku dni było oblegane przez Filipa Vadenkampa. Oktawian nie miał pojęcia jaki plan miał dowódca, ale nie miał też zamiaru pytać. Cyklop nie zwykł tłumaczyć się przed braćmi, którzy nie przyjęli jeszcze ślubów zakonnych i właściwie odzywał się do nich tylko wtedy, kiedy wydawał rozkazy.

Młody Oktawian popatrzył po skrytych pod osłoną nocy pielgrzymach i zdusił w sobie chęć rzucenia kilku obelg. Gardził większością z nich. Nie kobietami, nie dziećmi, nie starcami, ale tymi nędznymi kreaturami w sile wieku, które przesiedziały tłuste lata za bezpiecznymi murami stolicy i jedli Nilfgaardczykom z ręki, póki nie zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Teraz nagle będą szukać schronienia w górskim Zarzewiu, kajać się przed Steffronem i zapewniać o lojalności. Oktawian widział już podobne sceny i za każdym razem robiło mu się niedobrze. A Zarzewie nie było przyjaznym miejscem. Na widok Czarnego, elfa lub nawet podejrzanie wyglądającego nieznajomego, strażnicy Steffrona najpierw wypuszczali strzały z łuków i dopiero potem zadawali pytania. I bardzo dobrze, pomyślał młody Oktawian, a następnie pogrążył się w zadumie o przyjęciu ślubów, powrocie do Aranfortu i wzięciu udziału w walkach, których tak bardzo nie mógł się doczekać.

Z natłoku myśli i planów wyrwał go oślepiający błysk. Próbując uspokoić wystraszoną klacz otworzył oczy i ujrzał rozświetlone na biało niebo. Choć słońce trzy godziny temu schowało się za horyzontem, teraz, przez kilka chwil, cała okolica była widoczna tak samo jak dobrze jak za dnia – każda sylwetka w kolumnie uchodźców, każda gałąź na drzewie i każdy kwiat na pobliskiej polanie. Nim światło zdążyło zgasnąć, młody Oktawian zorientował się, że traci kontrolę nad wierzchowcem. Krótko potem poczuł mocne szarpnięcie i wiedział już, że spada. Nie spadał jednak sam, bo i klacz runęła na ziemię – bogom dzięki – nie na młodego Oktawiana. W tej samej chwili cała pielgrzymka została strącona z nóg, a pobliskie drzewa zakołysały się złowieszczo. Fala była tak silna, że liczne gałęzie oderwały się od nich z głośnym trzaskiem.
Wtedy też przerażający huk zagłuszył paniczne krzyki pielgrzymów oraz polecenia zachowania spokoju donośnie wydawane przez Cyklopa. Młody Oktawian wiedział już, że był to huk wywołany eksplozją. We własnej krótkotrwałej panice pomyślał o elfich bojówkarzach oraz ich granatach, więc sięgnął po broń, jednak szybko dostrzegł kolejne światło, tym razem odległe i trwałe. Na południu, gdzieś za zamkiem przy Studnicy unosił się żółtobiały obłok. Młody Oktawian pierwszy raz widział, aby chmura powstała po wybuchu przybrała kształt wielkiego grzyba.