Początek końca

„Daj deri dol daj dori del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Daj deri dol, kosi jednako
Mieszczan, rycerzy, chłopstwo i kler”
GreenWood, sł.Marek Piguła

Odchodziła powoli… Żegnana zsuwanymi z twarzy chustami, skrzypieniem wozów jadących w stronę cmentarza, żegnana zimnem posłań i pustych okien, z których nikt już nie wyglądał. Odchodziła jakby nigdy nic, nie odwracając się, nie widząc już drobin kurzu pływających w promieniach wieczornego słońca, które wdzierało się do dawno już opustoszałych domów. Znikała, zostawiając za sobą gęsty, czarny dym palonych ubrań i niedomknięte drzwi, uchylone od czasu gdy otwarto je pod jej dotykiem, w ucieczce na drogę z której nie było już powrotu.

Zaraza, zebrawszy śmiertelne żniwo, pozostawiła po sobie opustoszałe budynki. Lokalne władze nie chcąc jednak dopuścić do zahamowania rozwoju miasta, uparły się by dokończyć odbudowę zgliszczy po buntach, a pustostany udostępnić mieszkańcom. Liczne domostwa, których dotychczasowych lokatorów zabrała zaraza, zostały ponownie oddane do użytku. Trwa liczenie strat.

Zarząd administracyjny komentuje: Emersvort straciło setki mieszkańców, ale zyskało skwery i nowe parki by ci, co zostali przy życiu, mogli przebywać na świeżym powietrzu w miłym otoczeniu. Poza miastem zaraza również zaatakowała. Zmarło 104 wieśniaków oraz 271 niewolników. Tamtejsze straty oszacowano na 32 srebrniki i 78 miedziaków. Przez darczyńców została ufundowana tablica ku pamięci ofiar zarazy.