Ludzie! Zejdźcie z drogi, bo…

Goniec przybył do stolicy cesarstwa długo po zmierzchu. Plac Tysiąclecia w świetle latarni prezentował się jak zwykle imponująco – może to wpływ wyjątkowej architektury, a może złej sławy, jaką temu miejscu nadały publiczne i jakże efektowne egzekucje, których tu dokonywano. Późna pora i zmęczenie pobudzały wyobraźnię. Owszem, mówi się, że za złe nowiny nie zwykło się winić posłańca, ale kto by tam dawał temu wiarę, zwłaszcza jeśli wieści są naprawdę niedobre.

Goniec nie znał co prawda treści listów, które niósł właśnie do rąk własnych jednego z marszałków, ale na trakcie z Cintry to i owo obiło mu się o uszy. Doskonale wiedział, że wojna domowa w Srebrogórzu, choć z punktu widzenia całego Cesarstwa mogłaby zdawać się mało istotna, to dla pewnych wpływowych mężów stanu jest wręcz solą w oku. 

„Od wysadzenia Nilfgaardzkiego Domu Kultury nie minął nawet rok a Emersvort zdaje się być w coraz gorszym stanie” – pomyślał, przemierzając kolejne stopnie wijące się stromo ku szczytowi wysokiej wieży. „Najpierw jakieś zamieszanie z nadwornym czarodziejem, który ponoć ścigany był listem gończym i ukrywa nie wiedzieć gdzie. Pewnikiem wszystko przez ten wielki kamień z nieba”. 
Kolejne stopnie forsować było coraz trudniej, to i dech łapiąc na półpiętrach, goniec fantazjował dalej, o czymże to jeszcze mogła być mowa w owych listach. 

„A może to wszystko przez elfy? Długo tam trwały zawieruchy. Dzielnica nędzy, potem i getto w jej sercu… Wpierw małe starcia, prowokacje aż w końcu musiało się tak skończyć. Nieludzie chwycili za broń, wygnały swoich sąsiadów, pomordowały ludzką biedotę a na odpowiedź nie trza było czekać długo. Łunę na niebie to i sam widziałem – pewnie z pół miasta poszło z dymem tej jednej nocy. Ta, to na pewno o elfach mowa. Bo o czym innym?” – pomyślał biorąc się do pokonywania ostatniego już piętra.

„Wszak… szkurwa, ale tu wysoko! Wszak, to przez nieludzi sam Diuk Jan wprowadził w stolicy Srebrogórza stan wyjątkowy i kazał ściągnąć z frontu część armii. Straż miejska bezradna, a bo i kretyni sami, to wiadomo – wojsko musi zrobić porządek. Pytanie jak odpowie Zarzewie i lojaliści Steffrona. Karty dobrze im się ułożyły. Ech, zagrałbym w gwinta” – pomyślał jeszcze, gdy gwardzista zastukał do drzwi prywatnej komnaty marszałka, by zbudzić adresata listów i którąś z jego licznych kochanek. 

Goniec do myśli o gwincie wracał potem dość często. Łudził się, że przysługiwać będzie mu ostatnie życzenie skazańca, że może nadarzy się okazja do ostatniej partyjki. ale marszałek widać na tyle był lekturą rozzłoszczony, że gniew nie przeszedł mu do świtu, kiedy na Plac Tysiąclecia prowadzono gońca i cztery okazałe karosze…


Mniej więcej w tym samym czasie zupełnie inny goniec, w zupełnie innym miejscu odwrócił się na obcasie po rozkazie “odejść, szerokiej drogi”. Drogę przed sobą w istocie miał długą, jednak wynagrodzony dyskretnie wręczonym mieszkiem postanowił przed wyruszeniem w trasę odpocząć. Nic nie nadawało się na to lepiej jak jedna z przygranicznych gospód. Najlepiej taka prowadząca dodatkowo zamtuz – stęsknił się bowiem za żoną wielce, więc kobieca dłoń z pewnością przyniesie nieco ulgi.

“Kto by się spodziewał… “ – pomyślał i pieszczotliwie poklepał strudzonego gniadosza po wysokim kłębie. – “Że ta nieduża Grzywa tak zajdzie za skórę władzom w Emersvort. Niby walczą o swoje, ale i przy tym wybijają “własnych” ludzi, posyłając ich na rzeź jak wieprze. No bo przecież jak inaczej nazwać te liczne ataki terroru, nawet na cywilach północnego pochodzenia? Albo chociaż samobójczą szarżę pod oblężonym Dorzeczem, której dowodził sir Albert de Morrow, zwany przez żołnierzy “Świstakiem”? “Świstak” przeżył, bo przyglądał się jedynie ze wzgórza rozgrywającemu się w dolinie dramatowi.”. Goniec samodzielnie oporządził wałacha po wprowadzeniu go do stajni. Znał własnego konia lepiej niż śliczną żonę i lepiej wiedział czego mu trzeba, zatem nigdy nie korzystał z obsługi stajennych. Dopiero po zostawieniu rzędu w depozycie zalecił dalszą opiekę nad zwierzęciem któremuś z chłopców. Stopy same poniosły mężczyznę do “Rozważnej i Romatycznej”, wobec czego uśmiechnął się pod nosem.

– “Czy na pewno tak samo rozważna – jak czytanie cudzych listów – była decyzja Enillydów o szukaniu sojuszników, na dodatek tak dalekich i niepewnych jak Dom Księżyca? Ten stary ród słynął z nieobliczalności, a już na pewno z brutalności.” – Goniec odpiął sprzączki pasa, który zarzucił sobie na ramieniu dla oszczędzaniu na czasie. Poluzował też wiązanie koszuli, aby szybciej zrzucić ją z grzbietu. – “I jeśli wierzyć tym doniesieniom, niepotwierdzonym jeszcze przecież, to Adalia w niedługim czasie albo przywdzieje suknie ślubną, albo dorzuci kolejnego narzeczonego do wdowiego wianuszka.” – i był to moment, w którym mężczyzna uznał, że wyjątkowo dziś nie poprosi o rudą dziwkę.


W przeciwieństwie do feralnego gońca my żyjemy i mamy się dobrze, zupełnie jak ten drugi. Wydarzeń fabularnych przez ostatnie miesiące było wiele, podobnie jak i większych i mniejszych zmian technicznych, o których w ogóle i szczególe przeczytać możecie na naszym kanale Discord na który niniejszym zapraszamy. Tajemnice Cintry nadal czekają na odkrycie.